Noc. Mała dziewczynka smacznie sobie śpi wraz ze swoim misiem, kiedy to nagle jej pluszak zostaje uprowadzony przez potwora. Po przebudzeniu wchodzi więc do szafy i przenosi się do magicznego świata, gdzie musi sprostać napotkanym przeciwnościom. Wszystko by uratować swojego przyjaciela! Brzmi
banalnie, co nie? Z grą po raz pierwszy miałam styczność przeglądając Steam Greenlight.
Nawet tam, pomiędzy, delikatnie ujmując, produkcjami na siłę, znajdą się
perełki. Dziś zaprezentuję jedną z nich - Finding Teddy - przeuroczą grę typu point'n'click autorstwa LookAtMyGame.
Przemierzając magiczną krainę spotkamy na naszej drodze
przeróżne stworzenia, które również jak bohaterka, utraciły coś
ważnego. By im pomóc i zbliżyć się do celu naszej wyprawy, musimy
zmierzyć się z przeszkodami (którymi są także owe istoty!) poprzez
rozwiązywanie różnych łamigłówek. W tym zadaniu pomogą naszej bohaterce
Pan Mucha i Pan Kot(-Not-Sure-If - nie mogłam się wręcz oprzeć!).
Kolejna P'n'C, kolejna pikselówka, kolejne zagadki? A i owszem, ale metoda ich rozwiązywania jest zaskakująca, w pozytywnym znaczeniu tego słowa. W grze nie ma dialogów, porozumiewamy się za pomocą alfabetu dźwięków. Jak? Wraz z postępem odkrywamy mechanizm rządzący grą, by pod koniec (albo być może w połowie) powiedzieć "O kurcze!" po jego całkowitym poznaniu. Interfejs jest dość intuicyjny, nie ma żadnych wskazówek co należy zrobić. Do wszystkiego dochodzimy sami, co akurat uważam za wielki plus, ponieważ teraz porady w większości gier odbierają całą frajdę rozwiązywania misji.
Co jeszcze? Prosta ale bajkowa grafika i oprawa muzyczna, to właśnie one sprawiły, że spędziłam przyjemnie czas ratując misia, mimo że były to tylko 2-3 godzinki. Trochę krótko, no ale nie będziemy małej bohaterki narażać na bycie wchłanianą przez jakiegoś gluta czy innego cudaka przez długie godziny! Jednak te okoliczności nie przeszkadzają jej, by ocalić swojego przyjaciela i być może zdobyć nowego? Kto wie.
Osobiście jestem zachwycona grą i chciałabym znacznie więcej napisać na jej temat, ale kontynuując, zaspoilerowałabym i co to byłaby później za radość odkrywania?
Kolejna P'n'C, kolejna pikselówka, kolejne zagadki? A i owszem, ale metoda ich rozwiązywania jest zaskakująca, w pozytywnym znaczeniu tego słowa. W grze nie ma dialogów, porozumiewamy się za pomocą alfabetu dźwięków. Jak? Wraz z postępem odkrywamy mechanizm rządzący grą, by pod koniec (albo być może w połowie) powiedzieć "O kurcze!" po jego całkowitym poznaniu. Interfejs jest dość intuicyjny, nie ma żadnych wskazówek co należy zrobić. Do wszystkiego dochodzimy sami, co akurat uważam za wielki plus, ponieważ teraz porady w większości gier odbierają całą frajdę rozwiązywania misji.
Co jeszcze? Prosta ale bajkowa grafika i oprawa muzyczna, to właśnie one sprawiły, że spędziłam przyjemnie czas ratując misia, mimo że były to tylko 2-3 godzinki. Trochę krótko, no ale nie będziemy małej bohaterki narażać na bycie wchłanianą przez jakiegoś gluta czy innego cudaka przez długie godziny! Jednak te okoliczności nie przeszkadzają jej, by ocalić swojego przyjaciela i być może zdobyć nowego? Kto wie.
Osobiście jestem zachwycona grą i chciałabym znacznie więcej napisać na jej temat, ale kontynuując, zaspoilerowałabym i co to byłaby później za radość odkrywania?
Czy kiedykolwiek musieliście sprostać potworom, które podkradały nocą
pluszaki? Nie? Finding Teddy daje Wam okazję nadrobienia strat z
dzieciństwa! Powiedzieć można, że gra
jest stworzona dla najmłodszych, ale myślę, że i trochę starszych też
zainteresuje. Serdecznie polecam fanom indie gierek, ale także tym którzy chcą sobie zrobić naprawdę krótką przerwę pomiędzy topowymi tytułami. A tak na marginesie, od początku kwietnia można pograć w Finding Teddy 2!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podobał się post? A może masz odmienne zdanie? Śmiało, podziel się opinią poniżej!